wtorek, 26 listopada 2013

Co u Ciebie?

Słuchałem ostatnio pewno podcast’a(takie gadanko lekcjowe), który zaczynał się od uprzejmego dialogu dwóch prowadzących(oryginał w języku angielskim):
- Cześć, co u ciebie?
- Cześć, nic ciekawego. A u ciebie?
- Też nic. Tematem dzisiejszego….
Nie mogłem się powstrzymać i parskąłem śmiechem ogarniając bezsensowność tej rozmowy. Aż chciałem powiedzieć „ale głupi ci amerykanie”. Po chwili doszło do mnie, że bardzo się nie różnimy. Też często słyszę:
-Co u ciebie?
-Stara bida, a u ciebie?
-Jakoś leci.

Pytanie nie ma celu dowiedzenie się sporo na temat życia, tylko zwyczajne rozpoczęcie rozmowy. Taka rozgrzewka. Te ichniejsze „how’re you” jest odpowiednikiem uśmiechnięcia się, kiwnięcia głową i podobnych małych gestów. Gorzej jak ktoś uznaje to za prawdziwe pytanie i zaczyna opowiadać. Do takich osób należę ja. Gdy ktoś się pyta mnie „co u ciebie”(jak ja nie cierpię tego pytania) zaczynam opowiadać coś. Po prostu coś.
- No ostatnio byłem chogathem na topie i farmiłem tego Dariusa zamiast minionów, a u ciebie?
- Miałem problem z otwarcie słoika, bo ten jakby był zaspawany. Na szczęście miałem przy sobie banana, pomarańcze i resztkę herbaty. Słoika i tak nie otwarłem. A u ciebie?
- Zły Big Jim wkopuje teraz Barbiego we wszystko i wydaje mu się że nikt się nie zczai, ale na pewno wszystko będzie dobrze. A u ciebie?

Pomyślicie, że to dziwne i macie racje. Ale dzięki temu czerpię większą przyjemność z rozmów bo nie są takie szablonowe. Wyobraź sobie, że siedzisz w domu wieczorem, jesz top chipsy, generalnie luksus. Dzwoni telefon a tam „co u ciebie?”. Możliwe, że nie zarejestrujesz tego i dalej będziesz w przyjemnym stanie wieczornego leżenia przy jedzeniu top chipsów. Ale gdy usłyszysz w słuchawce „Gdyby sprzedawano kisiel w koszu z bielizną, czy byłby to kisiel w majtach?”, a dopiero potem celowe pytanie? Czegoś takiego nie da się pominąć i ze stanu wieczornego leżenia przy jedzeniu top chipsów jesteś skupiony i zaciekawiony(prawie każdy lubi kisiel).


Tym wpisem chcę zachęcić was do wyjścia z tego schematu rozpoczynania rozmowy przez „co u ciebie?”(fuj), bo uważam, że jest usypiający. Chyba, że serio chcecie dowiedzieć się co u tej osoby. Wtedy proponuje powiedzieć coś głupiego na rozbudzenie, dopiero potem wypytywać jak już się dobudzi. 

A może się ze mną nie zgadzacie?

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis ;) Rzeczywiście masz rację, że zapytanie "co u Ciebie" czy podobne "co tam?" jest rozgrzewką do prawdziwej rozmowy. Jest to całkiem zabawne bo w zależności od osoby, rozgrzewka może się różnie potoczyć. Albo tak jak Ty ktoś zacznie opowiadać jakąś ciekawą, skupiającą uwagę albo i nie historyjkę albo odpowie "ok", "w porządku, a co u Ciebie" i rozmówcy wpadają w niezręczne zapętlenie z którego często ciężko się wyplątać. Stąd Twoja rada, którą rozumiem następująco - odpowiadaj niestandardowo a rozmowa nie będzie nudna i banalna jest serio przydatna. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zwróciłaś uwage na zapętlenie ;)
      -Co tam?
      -Nic, a u ciebie?
      -Nic, a u ciebie?(cholera, byłem drugi)

      Usuń