Słuchałem ostatnio pewno podcast’a(takie gadanko lekcjowe), który zaczynał się od uprzejmego
dialogu dwóch prowadzących(oryginał w języku angielskim):
- Cześć, co u ciebie?
- Cześć, nic ciekawego. A u ciebie?
- Też nic. Tematem dzisiejszego….
Nie mogłem się powstrzymać i parskąłem śmiechem ogarniając
bezsensowność tej rozmowy. Aż chciałem powiedzieć „ale głupi ci amerykanie”. Po
chwili doszło do mnie, że bardzo się nie różnimy. Też często słyszę:
-Co u ciebie?
-Stara bida, a u ciebie?
-Jakoś leci.
Pytanie nie ma celu dowiedzenie się sporo na temat życia, tylko zwyczajne rozpoczęcie rozmowy. Taka rozgrzewka. Te ichniejsze „how’re you” jest odpowiednikiem uśmiechnięcia się, kiwnięcia głową i podobnych małych gestów. Gorzej jak ktoś uznaje to za prawdziwe pytanie i zaczyna opowiadać. Do takich osób należę ja. Gdy ktoś się pyta mnie „co u ciebie”(jak ja nie cierpię tego pytania) zaczynam opowiadać coś. Po prostu coś.
- No ostatnio byłem chogathem na topie i farmiłem tego Dariusa zamiast
minionów, a u ciebie?
- Miałem problem z otwarcie słoika, bo ten jakby był zaspawany. Na
szczęście miałem przy sobie banana, pomarańcze i resztkę herbaty. Słoika i tak
nie otwarłem. A u ciebie?
- Zły Big Jim wkopuje teraz Barbiego we wszystko i wydaje mu się że
nikt się nie zczai, ale na pewno wszystko będzie dobrze. A u ciebie?
Pomyślicie, że to dziwne i macie racje. Ale dzięki temu czerpię większą
przyjemność z rozmów bo nie są takie szablonowe. Wyobraź sobie, że siedzisz w
domu wieczorem, jesz top chipsy, generalnie luksus. Dzwoni telefon a tam „co u
ciebie?”. Możliwe, że nie zarejestrujesz tego i dalej będziesz w przyjemnym stanie
wieczornego leżenia przy jedzeniu top chipsów. Ale gdy usłyszysz w słuchawce
„Gdyby sprzedawano kisiel w koszu z bielizną, czy byłby to kisiel w majtach?”, a dopiero potem celowe pytanie? Czegoś takiego nie da się pominąć i ze stanu wieczornego leżenia przy jedzeniu
top chipsów jesteś skupiony i zaciekawiony(prawie każdy lubi kisiel).
Tym wpisem chcę zachęcić was do wyjścia z tego schematu rozpoczynania
rozmowy przez „co u ciebie?”(fuj), bo uważam, że jest usypiający. Chyba, że
serio chcecie dowiedzieć się co u tej osoby. Wtedy proponuje powiedzieć coś
głupiego na rozbudzenie, dopiero potem wypytywać jak już się dobudzi.
A może się ze mną nie zgadzacie?
Bardzo ciekawy wpis ;) Rzeczywiście masz rację, że zapytanie "co u Ciebie" czy podobne "co tam?" jest rozgrzewką do prawdziwej rozmowy. Jest to całkiem zabawne bo w zależności od osoby, rozgrzewka może się różnie potoczyć. Albo tak jak Ty ktoś zacznie opowiadać jakąś ciekawą, skupiającą uwagę albo i nie historyjkę albo odpowie "ok", "w porządku, a co u Ciebie" i rozmówcy wpadają w niezręczne zapętlenie z którego często ciężko się wyplątać. Stąd Twoja rada, którą rozumiem następująco - odpowiadaj niestandardowo a rozmowa nie będzie nudna i banalna jest serio przydatna. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńFajnie, że zwróciłaś uwage na zapętlenie ;)
Usuń-Co tam?
-Nic, a u ciebie?
-Nic, a u ciebie?(cholera, byłem drugi)