środa, 11 grudnia 2013

Dlaczego nie chodzę do kina.

Z kina najbardziej lubię popcorn!
-Dominik

Jestem człowiekiem praktycznym, czasami aż za bardzo. Jestem też skąpy, a tu przesada często nabiera rozmiaru nieprzeciętnie wysokiej kaczki. Mógłbym to nazwać oszczędnością, ale trzymam się skąpstwa bo bardziej mi tu pasuje. Pomyślałem, że w ramach narzekania napiszę dlaczego nie chodzę do kina.

Pierwszą rzeczą, która mnie odrzuca jest cena. Bilety do kina są mniej więcej w cenie zamówienia pizzy, parunastu dag dobrej herbaty lub ponad 5kg mandarynek w okresie świątecznym. A jak mawiał Dijkstra z „Wiedźmina” „mieć dwie dychy, a nie mieć dwóch dych to cztery dychy”. Zatem wolę pieniądze nie wydawać na kino nie tylko bo rezygnuje z innych przyjemności, ale również z tego samego powodu, dla którego nie lubię kupować szynki w supermarkecie – czuję się oszukany. Dlaczego?

Jeżeli płace 10zł/kg i otrzymuje 1kg szynki to ile chcę jej mieć? Pytanie nie jest podchwytliwe – chcę mieć kilogram. Natomiast otrzymuje niespełna 0,5kg bo resztę stanowią wodą, wypełniacze, konserwanty, odpady tartaczne, zużyte wiertła górnicze, padlina z dróg i papier toaletowy(nieużywany w przypadku produktów z górnej półki). Podobnie ma się sprawa z kinem. Płacę ileś złotych za oglądanie filmu. Dostaję gratis 40 minut reklam. No ale przecież zapłaciłem za seans a nie za film! Tak samo jak płacę za 40minutową podróż pociągiem a jadę ponad godzinę. Więcej nie zawsze znaczy lepiej.

Kolejna sprawa – towarzystwo. Tutaj spektrum jest bardzo szerokie od przesadnie wesołego do niewyobrażalnie ponurego. Są osoby, które zwyczajnie nie potrafią przestać się śmiać(albo tak głośno oddychają). Inni nie potrafią opanować swojej potrzeby skonsultowania wrażeń z towarzyszami(„Widziałeś to?! – nie, czytałem książke”). Mamy również degustatorów, którzy prawdopodobnie przywieźli prosto ze wschodu zwyczaj głośnego jedzenia popcornu(ładnie nazywanego przez postacie z książki Pratchetta „pukanym ziarnem”). W sumie nie wiem czy jest tam taki zwyczaj. Nie zapominajmy o grupach dzieci, które niewyobrażalną energię oraz wesołość wylewają z siebie po długim okresie kiszenia jej w smutnych murach szkoły. I oczywiście chorzy. Ale nie są to cicho-chorzy noszący ninja-zarazki. Są to chorzy, którzy kaszlą i charczą tak głośno że lwy na sawannie podkulają ogony w strachu przed nieznanym drapieżnikiem.

Inna rzecz to jedzenie, a raczej jedyny dostępny „rarytas” czyli pukane ziarna(popped corn, uwielbiam nazwę). Nie dziwi mnie, że tylko to sprzedają. Są potwornie tanie, niezrobione zajmują mało miejsca i ludzie są gotowi wiele za nie zapłacić. Pamiętacie o moim skąpstwie? Lepiej nie zapominajcie! Wnoszenie jedzenia jest praktyką popularną i przypomina mi moją studniówkę – uczniowie wnoszą flaszki, nauczyciele udają że nie widzą. Ochrona wie, że wnosimy jedzenie i stara się nie zauważać kontrabandy, przecież nie płacą im od znalezionych przemyconych towarów. Ale jest tu pewna niesprawiedliwość, bo jeżeli już sprawdzają to głównie plecaki, torebek zaś nie ruszają. Co z tego że damska torebka nierzadko jest większa o swoim ciężarem jest w stanie zawstydzić bizona, litą stal i czarną dziurę. Z tą ostatnią też zresztą dzieli pewne właściwości.
I dochodzimy do powodu ostatecznego. Prawie nie oglądam filmów. Dlaczego? Bo są za długie. Mogę siedzieć długo przed komputerem oglądając bajki(6 odcinków po 20 minut), grając lub przeglądając bez celu czeluście internetu. Ale film jest dla mnie za długi. Dlatego oglądam je rzadko, a przez to, chodzę też rzadko do kina.

Mam nadzieję, że ktoś ma inne zdanie. Chodzicie do kina?

4 komentarze:

  1. A rzeczywiście, ja mam inne zdanie ;) kino uwielbiam choć zgodzę się z niektórymi punktami z Twojego posta. Rzeczywiście ceny są nieco za wysokie, co prawda mogę wybierać między różnymi ofertami kin jednak trzeba przyznać, że seanse spokojnie mogłyby być tańsze tyle, że kino nie zarabiałoby już tyle ile planuje. Jeśli chodzi o reklamy w kinie wydaje mi się, że wszyscy się już do tego przyzwyczaili choć dostrzec można, że ich seans trwa długo, za długo. Przyznam, że jest to sprytna taktyka, bo widz zmuszony jest przed obejrzeniem wybranego przez siebie filmu obejrzeć mnóstwo innych zwiastunów i może się pojawić w jego głowię myśl: "o kurcze ale super zapowiada się film, muszę obejrzeć go w kinie!" i znowu za jakiś czas wrzuca pieniądze do kinowej kasy za seans. Sama nie raz tak miałam, że nowiutkie zwiastuny tak mnie zachęciły do pójścia na dany seans, że nie mogłam się wręcz doczekać premiery haha.
    Co do towarzystwa, no nie ma na to wpływu niestety, choć ja nie miałam jeszcze sytuacji żeby ktoś jakoś wybitnie przeszkadzał mi w obejrzeniu filmu. Widocznie nie miałeś szczęścia ;)
    Jedzenie hmm.. za popcornem nie przepadam, więc nigdy go nie kupuje ale nie tylko z tego powodu. Cena zestawu popcorn plus cola wynosi tyle co drugi bilet! I to mnie boli, dlatego sama zazwyczaj biorę coś smacznego pamiętając żeby zapakować to do pudełka żeby nie szeleścić przy otwieraniu i nie przeszkadzać innym(widzisz? jeszcze są kulturalni widzowie ;D)
    Z tymi serialami podejrzewam, że chodzi o to, że regularnie(nawet jak oglądasz tysięczny odcinek z rzędu)widzisz początek, rozwinięcie i zakończenie jakiegoś epizodu a w fimach widzisz początek i później film się niemiłosiernie ciągnie i ciągnie i dopiero wtedy jest zakończenie.
    Ja osobiście kina uwielbiam, głównie z tego powodu, że nie mam dobrego nagłośnienia w domu, nie mam dużego ekranu, który mógłby chociaż w niewielkim stopniu oddać charakter kina no i nie mam tak wygodnego fotela :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodź do kina i miej dużo dzieci, to może standardy się poprawią ;) Otrzymujesz tytuł ninja-podjadacza-kinowego za ciche jedzenie w kinie. Gratuluje!

      Usuń
  2. Twój problem nie polega na tym, że nie lubisz chodzić do kina, bo żal Ci 20zł, chociaż bilety są tańsze tylko trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i jak. A pizze są droższe, chyba że takie z tesco mrożone. Po prostu nie potrafisz się skupić na filmie, skupiasz się na wszystkim dookoła. Masz koncentrację pasikonika. Dlatego też filmu dłuższego niż 20min nie możesz obejrzeć. Nie krytykuję Cię z tego powodu. Mnie irytuje za to tylko jedna rzecz, której nie przytoczyłeś - dostaję białej gorączki gdy ktoś mi kopie/stuka w krzesło. Mam ochotę wstać, wyrwać fotel i rzucić nim w tego kogoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koncentracja pasikonika to mocne określenie i myśle, że nie trafiłaś w sedno. Z czytaniem nie mam takiego problemu. Podobnie jak podczas oglądania np. Władcy Pierścieni.
      Z stukaniem w krzesło nie spotkałem się jeszcze w kinie, ale brzmi groźnie więc będę uważał ;)

      Usuń