Z kina najbardziej lubię popcorn!
-Dominik
Jestem człowiekiem praktycznym, czasami aż za bardzo. Jestem też skąpy,
a tu przesada często nabiera rozmiaru nieprzeciętnie wysokiej kaczki. Mógłbym
to nazwać oszczędnością, ale trzymam się skąpstwa bo bardziej mi tu pasuje.
Pomyślałem, że w ramach narzekania napiszę dlaczego nie chodzę do kina.
Pierwszą rzeczą, która mnie odrzuca jest cena. Bilety do kina są mniej
więcej w cenie zamówienia pizzy, parunastu dag dobrej herbaty lub ponad 5kg
mandarynek w okresie świątecznym. A jak mawiał Dijkstra z „Wiedźmina” „mieć
dwie dychy, a nie mieć dwóch dych to cztery dychy”. Zatem wolę pieniądze nie
wydawać na kino nie tylko bo rezygnuje z innych przyjemności, ale również z
tego samego powodu, dla którego nie lubię kupować szynki w supermarkecie –
czuję się oszukany. Dlaczego?
Jeżeli płace 10zł/kg i otrzymuje 1kg szynki to ile chcę jej mieć?
Pytanie nie jest podchwytliwe – chcę mieć kilogram. Natomiast otrzymuje
niespełna 0,5kg bo resztę stanowią wodą, wypełniacze, konserwanty, odpady
tartaczne, zużyte wiertła górnicze, padlina z dróg i papier
toaletowy(nieużywany w przypadku produktów z górnej półki). Podobnie ma się sprawa
z kinem. Płacę ileś złotych za oglądanie filmu. Dostaję gratis 40 minut reklam.
No ale przecież zapłaciłem za seans a nie za film! Tak samo jak płacę za
40minutową podróż pociągiem a jadę ponad godzinę. Więcej nie zawsze znaczy
lepiej.
Kolejna sprawa – towarzystwo. Tutaj spektrum jest bardzo szerokie od
przesadnie wesołego do niewyobrażalnie ponurego. Są osoby, które zwyczajnie nie
potrafią przestać się śmiać(albo tak głośno oddychają). Inni nie potrafią
opanować swojej potrzeby skonsultowania wrażeń z towarzyszami(„Widziałeś to?! –
nie, czytałem książke”). Mamy również degustatorów, którzy prawdopodobnie
przywieźli prosto ze wschodu zwyczaj głośnego jedzenia popcornu(ładnie
nazywanego przez postacie z książki Pratchetta „pukanym ziarnem”). W sumie nie
wiem czy jest tam taki zwyczaj. Nie zapominajmy o grupach dzieci, które
niewyobrażalną energię oraz wesołość wylewają z siebie po długim okresie
kiszenia jej w smutnych murach szkoły. I oczywiście chorzy. Ale nie są to
cicho-chorzy noszący ninja-zarazki. Są to chorzy, którzy kaszlą i charczą tak
głośno że lwy na sawannie podkulają ogony w strachu przed nieznanym
drapieżnikiem.
Inna rzecz to jedzenie, a raczej jedyny dostępny „rarytas” czyli pukane
ziarna(popped corn, uwielbiam nazwę). Nie dziwi mnie, że tylko to sprzedają. Są
potwornie tanie, niezrobione zajmują mało miejsca i ludzie są gotowi wiele za
nie zapłacić. Pamiętacie o moim skąpstwie? Lepiej nie zapominajcie! Wnoszenie
jedzenia jest praktyką popularną i przypomina mi moją studniówkę – uczniowie
wnoszą flaszki, nauczyciele udają że nie widzą. Ochrona wie, że wnosimy
jedzenie i stara się nie zauważać kontrabandy, przecież nie płacą im od
znalezionych przemyconych towarów. Ale jest tu pewna niesprawiedliwość, bo jeżeli
już sprawdzają to głównie plecaki, torebek zaś nie ruszają. Co z tego że damska
torebka nierzadko jest większa o swoim ciężarem jest w stanie zawstydzić
bizona, litą stal i czarną dziurę. Z tą ostatnią też zresztą dzieli pewne
właściwości.
I dochodzimy do powodu ostatecznego. Prawie nie oglądam filmów.
Dlaczego? Bo są za długie. Mogę siedzieć długo przed komputerem oglądając
bajki(6 odcinków po 20 minut), grając lub przeglądając bez celu czeluście
internetu. Ale film jest dla mnie za długi. Dlatego oglądam je rzadko, a przez
to, chodzę też rzadko do kina.
Mam nadzieję, że ktoś ma inne zdanie. Chodzicie do kina?
A rzeczywiście, ja mam inne zdanie ;) kino uwielbiam choć zgodzę się z niektórymi punktami z Twojego posta. Rzeczywiście ceny są nieco za wysokie, co prawda mogę wybierać między różnymi ofertami kin jednak trzeba przyznać, że seanse spokojnie mogłyby być tańsze tyle, że kino nie zarabiałoby już tyle ile planuje. Jeśli chodzi o reklamy w kinie wydaje mi się, że wszyscy się już do tego przyzwyczaili choć dostrzec można, że ich seans trwa długo, za długo. Przyznam, że jest to sprytna taktyka, bo widz zmuszony jest przed obejrzeniem wybranego przez siebie filmu obejrzeć mnóstwo innych zwiastunów i może się pojawić w jego głowię myśl: "o kurcze ale super zapowiada się film, muszę obejrzeć go w kinie!" i znowu za jakiś czas wrzuca pieniądze do kinowej kasy za seans. Sama nie raz tak miałam, że nowiutkie zwiastuny tak mnie zachęciły do pójścia na dany seans, że nie mogłam się wręcz doczekać premiery haha.
OdpowiedzUsuńCo do towarzystwa, no nie ma na to wpływu niestety, choć ja nie miałam jeszcze sytuacji żeby ktoś jakoś wybitnie przeszkadzał mi w obejrzeniu filmu. Widocznie nie miałeś szczęścia ;)
Jedzenie hmm.. za popcornem nie przepadam, więc nigdy go nie kupuje ale nie tylko z tego powodu. Cena zestawu popcorn plus cola wynosi tyle co drugi bilet! I to mnie boli, dlatego sama zazwyczaj biorę coś smacznego pamiętając żeby zapakować to do pudełka żeby nie szeleścić przy otwieraniu i nie przeszkadzać innym(widzisz? jeszcze są kulturalni widzowie ;D)
Z tymi serialami podejrzewam, że chodzi o to, że regularnie(nawet jak oglądasz tysięczny odcinek z rzędu)widzisz początek, rozwinięcie i zakończenie jakiegoś epizodu a w fimach widzisz początek i później film się niemiłosiernie ciągnie i ciągnie i dopiero wtedy jest zakończenie.
Ja osobiście kina uwielbiam, głównie z tego powodu, że nie mam dobrego nagłośnienia w domu, nie mam dużego ekranu, który mógłby chociaż w niewielkim stopniu oddać charakter kina no i nie mam tak wygodnego fotela :)
Pozdrawiam ;)
Chodź do kina i miej dużo dzieci, to może standardy się poprawią ;) Otrzymujesz tytuł ninja-podjadacza-kinowego za ciche jedzenie w kinie. Gratuluje!
UsuńTwój problem nie polega na tym, że nie lubisz chodzić do kina, bo żal Ci 20zł, chociaż bilety są tańsze tylko trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i jak. A pizze są droższe, chyba że takie z tesco mrożone. Po prostu nie potrafisz się skupić na filmie, skupiasz się na wszystkim dookoła. Masz koncentrację pasikonika. Dlatego też filmu dłuższego niż 20min nie możesz obejrzeć. Nie krytykuję Cię z tego powodu. Mnie irytuje za to tylko jedna rzecz, której nie przytoczyłeś - dostaję białej gorączki gdy ktoś mi kopie/stuka w krzesło. Mam ochotę wstać, wyrwać fotel i rzucić nim w tego kogoś.
OdpowiedzUsuńKoncentracja pasikonika to mocne określenie i myśle, że nie trafiłaś w sedno. Z czytaniem nie mam takiego problemu. Podobnie jak podczas oglądania np. Władcy Pierścieni.
UsuńZ stukaniem w krzesło nie spotkałem się jeszcze w kinie, ale brzmi groźnie więc będę uważał ;)