niedziela, 8 grudnia 2013

Przeprowadzka własna

Post ten napisałem parę miesięcy temu, ale wspomina fajną akcję.     

Stało się, oto jedziemy do naszego nowego, wynajętego mieszkania(a raczej pokoju w nim). Oczywiście przedtem trzeba spakować mnóstwo rzeczy: pościel, szczoteczkę, ręcznik, masło i dżemy, zestaw bluz, koszulek oraz spodni, artykuły biurowe, parę książek, środki czystości a może i jakiś alkohol. Dla mnie jednak najważniejsze są – laptop, ładowarka do laptopa, myszka i zapas baterii(bo bezprzewodowe to cholerstwo). Nie widzę sensu w dokładnym braniu wszystkiego, bo po pierwsze: mieszkam niedaleko, więc mogę sobie dowieść; po drugie: i tak zapomnę wielu rzeczy więc skoro nie mogę tego uniknąć to nie będę się starał unikać, bo niby po co. Przypomina mi to ludzi, którzy w trakcie deszczu chowają się pod każdym możliwym daszkiem, wciskają pod cudze parasole, a gdyby byli dość zgrabni to by czołgali się pod samochodami by na nich mokre kropelki nie padały. Co prawda są mokrzy już od dawna oraz co chwile zaś wychodzą spod ochrony po nową porcję mokrości, ale niech mają tą swoją chwile bezpieczeństwa. Trzymając się tej metafory preferuję ciągły marsz w deszczu, byle będzie szybki i bez wdepnięcia w kałużę lub inną przeszkodę terenową, które z reguły zostawiają psy.
I tak nie wzieli wszystkiego

Oczywiście pojawia się wiele nowych możliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o nowych współlokatorów. Dopóki ich nie poznam są trochę dla mnie jak kot Schrodingera – martwy i żywy naraz dopóki nie otworzysz pudełka. Są naraz głupiutkimi chichulkami, ciociami z dobrymi radami, mistrzyniami sztuk walki, malarko-bloggerko-fotografo-hipsterkami, modelkami co do których nie muszę się bać o swoje jedzenie, członkiniami zespołów metalowych lub poważnymi snobkami z kijami tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Prawdopodobnie nie będą wyjątkowe w taki sposób, ale w tym momencie są wszystkim naraz. Podobne to do sytuacji zakochania i randek(i mniej nasilone) gdzie partner/ka jest widziany w każdej możliwej roli, na każdej możliwej randce, w każdej sytuacji oraz stroju. Dopiero potem przychodzi doświadczenie, które wymazuje te myśli i zastępuje je prawdziwymi działaniami, czasami lepszymi a czasami gorszymi.

Od czasu przeprowadzki trochę się zmieniło. Już wiem kim są moje współlokatorki, zwiozłem większość rzeczy(nawet garnitur!) i co najważniejsze - mam nową myszkę, przewodową, święcącą na zielono!

Jeśli Ci się podobało, polub na facebooku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz