Wydaje mi się, że obecne czasy,
podobnie jak poprzednie wymagają przykładania większej wagi do rozumu niż do
„serca”. Obiektywność jest bardzo ceniona, naiwność tępiona, a rozumienie
emocji zrzuca się do piwnicy jak stare słoiki, którego i tak już się nie użyje. Przy
tym zauroczeniu umysłem ludzie zdają się nie dostrzegać błędów jakich
popełniają w postrzeganiu innych. Dla przykładu zapytani, czy są powyżej
przeciętnej, czy też poniżej pod względem czynników jak: zdrowie, możliwości
które pojawią się w przyszłości, urody, zdolności umysłowych; około trzy
czwarte odpowiedziało że jest powyżej przeciętnej. Czyli w górnej połowie
mieści się trzy czwarte populacji. Jak oni się tam zmieszczą? Nie mam pojęcia,
ale uważają że jest tam dla nich miejsce.
Oceniając innych
padamy często ofiarą podstawowego błędu atrybucyjnego. Oznacza to, że na
podstawie oglądania czyich działań przypisujemy ich powód czynnikom wewnętrznym
danej osoby. Jeżeli ktoś wali po klaksonie – jest nerwusem. Gdy płacze – jest
za bardzo wrażliwy. Gdy chodzi ze spuszczoną głową – jest smutasem. Ale wobec
siebie stosujemy inne kryteria. Ja wale po klaksonie, bo ten głupi debil przede
mną tak zahamował, że prawie w niego wjechałem. Ja płaczę, bo wyrzucono mnie z
pracy, zmarła mi mama, a do tego wiatr zawiał i dmuchnął mi w piachem w oczy.
Ja chodzę ze spuszczoną głową, bo spałem 2 godziny, mam nadwyrężony mięsień lub
założyłem się z kumplem, że będę chodził ze spuszczoną głową. Oceniając innych
przyjmujemy inne kryteria, prawdopodobnie przez inną perspektywę. Nie wiem
dlaczego to robią, po prostu takie mam wrażenie. O sobie wiem doskonale
dlaczego to robię. Nauczyciel nie widzi nic złego w spóźnieniu się na lekcji,
bo przecież musiał rozmawiać o bardzo-ważnych-rzeczach. Natomiast spóźniony
uczeń jest leniwo-olewającym-spóźniaczem i zasługuje na karę. Wszystko to służy
prostemu celowi – bym ja czuł się lepiej. Zatem nie chodzi o poznawanie cenionej obiektywnej prawdy, tylko poprawienie swojego nastroju oraz emocji. Tak
właśnie jesteśmy obiektywni. Homo "sapiens".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz